Pomarańczowy kocyk był pierwszą poważną rzeczą, którą postanowiłam zrobić, jak tylko nauczyłam się stawiać proste słupki. Pracowałam nad nim w lecie i jesienią 2013 roku. Zakochałam się w granny squares - te najprostsze, klasyczne, których użyłam do zrobienia tego kocyka, są niezwykle łatwe w robocie i dają nieskończoną liczbę możliwych kombinacji kolorów i wielkości.
Wokół mnie zaczęły rosnąć stosiki kwadratów...
Stosiki, a nie stosy, bo kwadratów jest wszystkiego zaledwie czterdzieści. Łączyłam je różnymi metodami, więc efekt końcowy jest, hm... oryginalny.
Za to wyjątkowo energetyczny i jedyny niepowtarzalny :))) A czego sie przy nim nauczyłaś to Twoje :)))) Przejrzałam Twojego bloga i muszę powiedzieć, że bardzo ładnie robisz i bardzo równo, nie powiedziałabym, że dziergasz od niedana. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję za komplement! Taka pochwała od doświadczonej dziewiarki to dla mnie ogromne wyróżnienie :D Szydełkuję od około roku, dla mnie to niedługo. Pewnie nieźle mi idzie, bo od zawsze zajmuję się jakimiś manualnymi rzeczami, więc mam sprawne paluszki ;)
Usuń