sobota, 29 listopada 2014

Pastelowe podkładki



Nie mam żadnej świeżo ukończonej robótki, którą mogłabym się pochwalić, więc wracam do prezentowania moich starszych prac, które nie pojawiały się jeszcze na blogu. Tym razem padło na komplet podkładek, wydziergany latem.

Podkładki robiłam według tego schematu - KLIK. Wprowadziłam drobne zmiany - w siódmym okrążeniu zmniejszyłam liczbę oczek łańcuszka między słupkami, a w ósmym okrążeniu zamiast słupków robiłam półsłupki.
Używałam bawełnianych kordonków Giza (beżowy) i VSV Scarlet (miętowy). Ten pierwszy jest nieco cieńszy od drugiego, przez co beżowe podstawki wyszły ciut mniejsze, ale rozmiary udało się ujednolicić podczas krochmalenia - tu ponaciągałam, tam ścisnęłam, i jest OK.

Ponieważ podkładki były przeznaczone na prezent, dorobiłam im metkę - coby obdarowani wiedzieli, co dostali - i obwiązałam szyfonową wstążką. Wyszło tak ładnie, że aż trudno było mi się z tym moim dziełem rozstać ;)


środa, 26 listopada 2014

Wspólne dzierganie i czytanie - 10



Jeśli dziś środa, to wspólnie dziergamy i czytamy u Maknety!

W tym tygodniu nadal bawię się kwadratami, z których ma powstać poszewka. Skończyłam już wszystkie 20 sztuk, zszyłam, a teraz robię jeszcze kilka rundek dookoła, bo poduszka, którą mam ubrać, okazała się wielką kobyłą. Stan prac jest nieco bardziej zaawansowany niż widać na zdjęciu, które było robione w weekend.

Zaczęłam czytać "Cień" Moniki Rakusy. Bardzo lubię tą autorkę, jej poprzednie książki wyjątkowo mi się podobały, więc kiedy tylko dowiedziałam się, że wydała kolejną, od razu poleciałam do księgarni.
I nie rozczarowałam się. Rakusa prezentuje typ wrażliwości, który mi odpowiada, opisując świat zwraca uwagę na rzeczy, które są ważne i dla mnie - a tego właśnie szukam w literaturze. Charakterystyczny dla jej prozy jest pogłębiony psychologicznie obraz kobiecych doświadczeń. Bohaterki kreowane przez Rakusę są różne, ale łączy je jedna cecha - poczucie, że nie uczestniczą we własnym życiu. Na różne sposoby są nieobecne, niewidzialne, zdystansowane do samych siebie, ról, jakie pełnią. Mają wrażenie, że ich życie jest nieprawdziwe, jest zaledwie cieniem życia prawdziwego, które majaczy w jakiejś nieokreślonej sferze nigdy nie urzeczywistnionej doskonałości.
"Cień" czyta się bardzo dobrze, choć osobom, które nie zetknęły się jeszcze z twórczością Moniki Rakusy, poleciłabym raczej "Żonę Adama". "Cień" jest zbiorem krótkich form, które pewne wątki jedynie punktują, sygnalizują - a to może pozostawiać pewien niedosyt. "Żona Adama" jako powieść jest bogatsza w treść i podaje ją w łatwiej przyswajalnej formie.

Tylko jedna rzecz wkurzyła mnie w "Cieniu" - niekonsekwencja wydawcy, który poprzednie książki Moniki Rakusy publikował w serii "Z miotłą", a "Cień" postanowił wypuścić w serii "Archipelagi". Każda z tych serii ma własną, charakterystyczną szatę graficzną, i teraz jak ustawiam na półce wszystkie Rakusy razem, to do siebie nie pasują. Nie wspominając już o tym, że gdyby mi przyszło do głowy ustawiać seriami (czasami mam na to ochotę), to autorka by mi się rozpełzła po różnych częściach biblioteczki. Ciężki los mola książkowego - trzeba się mierzyć z takimi problemami ;)

zabawa u Maknety

sobota, 22 listopada 2014

Niebieski śnieg



Nie upieram się przy białych śnieżynkach. Więcej - białe mnie nudzą, dlatego zrobiłam dekoracyjną girlandę z niebieskiego kordonka. Girlanda jest nieduża, ma ok. 75 cm długości i wisi na niej pięć szydełkowych gwiazdek, każda o średnicy 8 cm.




środa, 19 listopada 2014

Wspólne dzierganie i czytanie - 9



Po drobiazgach, które szydełkowałam ostatnio - koszyczku, który już pokazywałam i śnieżynkach, które jeszcze czekają na sesję zdjęciową - wzięłam się za coś większego. Dziergam poszewkę na poduszkę. Duże rzeczy najwygodniej robi mi się z elementów, więc znowu produkuję kwadraty - tym razem z kółeczkami w środku i nie aż tak pstrokate, jak te, z których zrobiłam kocyk.

Jeśli chodzi o książki, to czytam teraz "Harpie, piranie, anioły". Książka ta jest zapisem rozmowy Małgorzaty Domagalik, dziennikarki, i Krystyny Kofty, jednej z moich ulubionych pisarek. Autorki rozmawiają o "babskich" sprawach - o relacjach między kobietami, związkach z mężczyznami, samotności, szczęściu, zmarszczkach, kulcie młodości, presji społecznej, równouprawnieniu, dojrzałości, sile charakteru, umiejętności mówienia "nie", wychowaniu dziewczynek, molestowaniu, przemocy, zdradach, ciążach, małżeństwie, niezależności finansowej i wielu, wielu innych rzeczach. Książka jest interesująca, czyta się ją szybko, można odnieść wrażenie, że siedzi się na kawie z Koftą i Domagalik i przysłuchuje ich rozmowie. Jeśli jednak ktoś ma ochotę na głębszą lekturę, może się rozczarować - felietonowy styl tekstu sprawia, że większość zagadnień jest traktowana "po łebkach". Mimo wszystko - polecam.


zabawa u Maknety

sobota, 15 listopada 2014

Kosz pełen kwiatów



Za oknem listopad, a u mnie kwitną kwiaty - wprawdzie nie na grządkach, tylko na koszyku, ale i tak jest miło.
Koszyczek "na przydasie" jest zrobiony z jutowego sznurka i bawełnianej włóczki. 
Ma ok. 9 cm wysokości i 14 cm średnicy.
Dzięki wplecionemu podwójnemu sznurkowi ładnie trzyma kształt.





Koszyk przygotowałam na listopadowe Wyzwanie Szuflady - Bingo!
Z szufladowej planszy do bingo wybrałam środkową kolumnę: kwiat, brąz, sznurek.


środa, 12 listopada 2014

Wspólne dzierganie i czytanie - 8



Od zeszłego tygodnia niewiele się u mnie zmieniło, jeśli chodzi o lektury - dokańczam "Czytając Polskę" - ale za to pojawiły się nowe prace szydełkowe. Kac robótkowy w zasadzie mi minął i wkraczam teraz w stan "milion pomysłów na minutę". Ze wszystkich, które przychodzą mi do głowy, zaczęłam realizować dwa. Ponieważ zbliża się grudzień i przestrzeń opanowują ozdoby świąteczne, zaczęłam dziergać śnieżynki. Robię je z niebieskiego kordonka, bo szczerze nienawidzę standardowych kolorów świątecznych dekoracji - wszystkie są czerwono-biało-zielone, bleh. Oprócz śnieżynek "robi się" koszyk ze sznurka. Z racji użytego materiału będzie dość surowy, więc zamierzam ozdobić go szydełkowymi kwiatkami. I guzikami. I koralikami może też. Lubię, jak jest naćkane.

zabawa u Maknety

czwartek, 6 listopada 2014

Podkładki na jesień



Dwie podkładki w jesiennych kolorach zrobiłam według wzoru z bloga Anabelia Craft Design. Jest to moje drugie podejście do niego, za pierwszym razem źle odczytałam schemat i wyszedł mi jakiś potworek, z żadnej strony niepodobny do podkładki. Tym razem to, co wydziergałam, też nie jest do końca takie jak oryginał, ale w sumie jestem zadowolona z efektu.




środa, 5 listopada 2014

Wspólne dzierganie i czytanie - 7


W miniony weekend skończyłam pracę nad pledem i teraz jestem na lekkim odwyku dziewiarskim. Nie biorę się na razie za nic poważnego. Wypróbowuję sobie wzory na podkładki (dwie już skończyłam - jutro wrzucę zdjęcia), testuję nowe kordonki, bawię się kolorami. W pewnym sensie jestem w takim stanie:
http://hyperboleandahalf.blogspot.com/
Z doświadczenia wiem, że to szybko mija, więc się nie przejmuję. W międzyczasie czytam książkę Kingi Dunin "Czytając Polskę". Autorka, interpretując wybrane powieści, rekonstruuje zawartą w literaturze opowieść o współczesnej Polsce. Odnosząc się do książek Teresy Lubkiewicz-Urbanowicz, Olgi Tokarczuk, Stefana Chwina, Włodzimierza Odojewskiego i innych, mówi o tożsamości narodowej, poczuciu wspólnoty, patrzeniu na historię z punktu widzenia jednostek i zbiorowości, stosunkach polsko-niemieckich i polsko-żydowskich. Książka jest bardzo erudycyjna, dla mnie aż za bardzo. Mam wrażenie, że to tekst napisany przez krytyczkę literatury dla innych krytyków, a nie dla prostych czytelników, którzy - tak jak ja - mieliby ochotę na szybką przebieżkę po współczesnej polskiej literaturze. Zamiast tego mamy marsz pod górę. Po kamieniach. Boso. Mimo trudności, jakie sprawia mi lektura tej książki, zamierzam ją dokończyć, w zasadzie po to tylko, by wynotować sobie tytuły omawianych powieści, które chciałabym przeczytać. Bardzo lubię robić listy książek "do przeczytania".

zabawa u Maknety

sobota, 1 listopada 2014

Dzieło życia

Z ogromną przyjemnością - i dumą, naturalnie ;) - prezentuję świeżo ukończony pled z kolorowych kwadratów. Póki co jest to mój największy i najbardziej pracochłonny udzierg, szczerze wątpię, czy jeszcze kiedykolwiek porwę się na coś tak dużego, i w związku z tym uznałam pled za moje dzieło życia.




Pokazuję i objaśniam:


Kwadraty, z których powstał pled to Summer Garden Granny Squares, robione według wzoru z bloga Attic24.
Jest ich 140 i każdy jest inny. 


Pled mierzy ok 113 cm szerokości i 155 cm długości.


Kwadraty zszyte są igłą "na okrętkę", a całość obrobiona kilkoma rzędami prostego ściegu, który w sieci występuje pod nazwą "moss stitch", "linen stitch" albo "woven stitch". Jeśli ktoś zna jego polską nazwę, będę bardzo wdzięczna za podpowiedź :)


Do jego zrobienia użyłam 26 kolorów włóczek. Nie licząc białego. 


Pled jest akrylowy, szydełkowałam go z różnych włóczek: Kotek, Elian Klasik, Red Heart Bella i Red Heart Baby.


Praca nad pledem trwała od kwietnia do października, czyli ponad pół roku. W międzyczasie powstawały też inne rzeczy - dwie poszewki na poduszki, kilka serwetek, komplet podkładek, zakładki do książek. Myślę, że gdybym skupiła się wyłącznie na tym projekcie, koc byłby gotowy w trzy miesiące.


Pled był dziergany w domu własnym, w domach cudzych i w parku, samotnie i w towarzystwie, na siedząco, leżąco i stojąco chyba też. Przy herbacie, przy piwie i przy winie, przy fajnych serialach i przy serialach głupich. 


Jestem z niego strasznie dumna! :)