środa, 26 listopada 2014

Wspólne dzierganie i czytanie - 10



Jeśli dziś środa, to wspólnie dziergamy i czytamy u Maknety!

W tym tygodniu nadal bawię się kwadratami, z których ma powstać poszewka. Skończyłam już wszystkie 20 sztuk, zszyłam, a teraz robię jeszcze kilka rundek dookoła, bo poduszka, którą mam ubrać, okazała się wielką kobyłą. Stan prac jest nieco bardziej zaawansowany niż widać na zdjęciu, które było robione w weekend.

Zaczęłam czytać "Cień" Moniki Rakusy. Bardzo lubię tą autorkę, jej poprzednie książki wyjątkowo mi się podobały, więc kiedy tylko dowiedziałam się, że wydała kolejną, od razu poleciałam do księgarni.
I nie rozczarowałam się. Rakusa prezentuje typ wrażliwości, który mi odpowiada, opisując świat zwraca uwagę na rzeczy, które są ważne i dla mnie - a tego właśnie szukam w literaturze. Charakterystyczny dla jej prozy jest pogłębiony psychologicznie obraz kobiecych doświadczeń. Bohaterki kreowane przez Rakusę są różne, ale łączy je jedna cecha - poczucie, że nie uczestniczą we własnym życiu. Na różne sposoby są nieobecne, niewidzialne, zdystansowane do samych siebie, ról, jakie pełnią. Mają wrażenie, że ich życie jest nieprawdziwe, jest zaledwie cieniem życia prawdziwego, które majaczy w jakiejś nieokreślonej sferze nigdy nie urzeczywistnionej doskonałości.
"Cień" czyta się bardzo dobrze, choć osobom, które nie zetknęły się jeszcze z twórczością Moniki Rakusy, poleciłabym raczej "Żonę Adama". "Cień" jest zbiorem krótkich form, które pewne wątki jedynie punktują, sygnalizują - a to może pozostawiać pewien niedosyt. "Żona Adama" jako powieść jest bogatsza w treść i podaje ją w łatwiej przyswajalnej formie.

Tylko jedna rzecz wkurzyła mnie w "Cieniu" - niekonsekwencja wydawcy, który poprzednie książki Moniki Rakusy publikował w serii "Z miotłą", a "Cień" postanowił wypuścić w serii "Archipelagi". Każda z tych serii ma własną, charakterystyczną szatę graficzną, i teraz jak ustawiam na półce wszystkie Rakusy razem, to do siebie nie pasują. Nie wspominając już o tym, że gdyby mi przyszło do głowy ustawiać seriami (czasami mam na to ochotę), to autorka by mi się rozpełzła po różnych częściach biblioteczki. Ciężki los mola książkowego - trzeba się mierzyć z takimi problemami ;)

zabawa u Maknety

12 komentarzy:

  1. Narobilaś już chyba sporo tych kwadratów. Poducha będzie ciekawie wyglądała.

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo lubię książki pani Rakusy! Trafiają do mnie każdym fragmentem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie lubię nawet tego, gdy autorzy zmieniają wydawnictwa, no ale tu na pewno decydują różne kwestie. No cóż, czytelnikowi wypada się tylko dostosować ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Poducha będzie cudna. Książek pani Rakusy nie czytałam , ale właśnie sobie zanotowałam zęby poszukać. Podzielisz się opisem na gwizdkę z poprzedniego wpisu. jest cudna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście że się podzielę, zajrzyj do komentarzy na swoim blogu :)

      Usuń
  5. To będzie świetna poducha! I chyba pomysł koło-kwadratów sobie ściągnę, może nie koniecznie na poduchę ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zawsze mi się babcine kwadraty podobały :) poducha wyjdzie na pewno świetna :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dwukolorowe babcine kwadraty wyglądają świetnie!

    OdpowiedzUsuń
  8. jakos nie znam tej autorki, ale wydaje sie ciekawa, tylko jak dostac jakies jej ksiazki tutaj?

    OdpowiedzUsuń
  9. Tej cechy rozpoznawczej mola ksiazkowego nie znalam, by ksiazki z danej serii mialy wspolgrac okladkami. Ale fakt, ze tak sobie przyjemnie popatrzec na polke z porzadnie ustawionymi ksiazkami. Jakos porzucilam moj projekt z kwadratami, ale jak u Ciebie widze, jak to fajnie przyrasta mam ochote do niego wrocic. Pozdrawiam serdecznie Beata

    OdpowiedzUsuń
  10. Gdy zaczęłam pracę w bibliotece domowe książki ustawiłam według... Uniwersalnej Klasyfikacji Dziesiętnej.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!