środa, 27 maja 2015

Wspólne dzierganie i czytanie - 22



Bardzo się cieszę, że po dłuższej przerwie udaje mi się po raz kolejny wziąć udział we Wspólnym Dzierganiu i Czytaniu u Maknety!

Szydełkuję teraz zwykłą, małą serwetkę, którą pokazywałam w poprzednim poście i która od tego czasu niewiele się zmieniła. Jest ryzyko, że serwetka trochę przeleży, zanim ją dokończę, bo odebrałam wczoraj przesyłkę - przyjechało do mnie krosno i teraz tkam gobeliny. Nie jest to takie łatwe, jak mogłoby się wydawać, ale bardzo wciągające. Nowe hobby bardziej mnie kręci niż stare i poświęcam mu większość wolnego czasu.

Jeśli chodzi o lektury, to czytam książkę Jana Parandowskiego "Bolszewizm i bolszewicy w Rosji" - bardzo ciekawą, pisaną na gorąco, bo w 1919 roku, relację naocznego świadka rewolucji i czerwonego terroru. Autor opisuje jeden z najbardziej krwawych momentów historii, który warto znać i rozumieć, bo znacząco wpłynął na kształt świata, w którym żyjemy.

Zaczęłam też czytać "Północ i Południe" Elizabeth Gaskell. Bardzo lubię dziewiętnastowieczną literaturę, a opinia Maknety o tej książce przekonała mnie, że warto sięgnąć po Gaskell. Póki co przeczytałam zaledwie trzydzieści stron, ale już wiem, że będzie mi się podobać :)

zabawa u Maknety

7 komentarzy:

  1. Pamiętam film na podstawie książki i podobał mi się bardzo, tak więci książka powinna być fajna, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyli pasje musza między sobą rywalizować o Twój czas ;) SUPER.
    Zapraszam na rozdawkę http://wrzosowedzierganki.blogspot.com/2015/05/pierwsza-rozdawka-na-6-miesiecy-zycia-w.html
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję, że pokażesz swoje gobeliny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Widziałam Twój kilim - jest bardzo ładny. Spojrzałam na kilimy Maryanne i... znów zachciało mi się tkać. Znów, bo na zajęcia z tkania chodziłam w ósmej klasie do Młodzieżowego Domu Kultury. Trafiłam tam przypadkiem zafascynowana czymś, co robiła na zajęcia z techniki moja rok starsza koleżanka - deska z gwoździami, a na gwoździach porozciągane kolorowe nitki tworzące wzór. Tkanie to nie było, ale że nikt nie wiedział, jak to coś, co koleżanka robiła, się nazywa, to ojciec zapisał mnie właśnie do tej pracowni. Podczas zajęć nauczyłam się jednego ściegu, ale kilimu nie skończyłam, bo to nie było to, czego szukałam. Znalazłam to po ponad 20 latach od ukończenia podstawówki pod nazwą haftu matematycznego, więc grzechem było nie wziąć się za niego, zwłaszcza w takiej ładnej, kartkowej wersji.

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę, że idziesz za ciosem zainteresowana nową zajawką ;) mam nadzieję, że będziesz rada też kiedyś chciałam mieć własne małe krosenko może kiedyś ;) trzymam kciuki i wszystkiego dobrego :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nowe cieszy? Powodzenia w tkaniu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam nadzieję, że nie porzucisz szydełka. Czekam na okazanie rezultatów tkania, ciekawe to nowe hobby.
    Pozdrawiam
    D.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!